"Wierni mają prawo (...) a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swojego zdania swiętym pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kosciola, oraz - zachowując nienaruszalnosc wiary i obyczajow, szacunek wobec pasterzy, biorąc pod uwagę wspolny pozytek i godnosc osoby - podawania go do wiadomosci innym wiernym" (Kanon 212, 3).

"Komunikacja, zarowno wewnątrz koscielnej wspolnoty, jak i Kosciola ze swiatem, musi odznaczac się przejrzystoscią (...) Komunikacja ta winna prowadzic do konstruktywnego dialogu, ktory będzie sprzyjal ksztaltowaniu się w chrzescijanskiej wspolnocie opinii publicznej opartej na rzetelnej informacji i zdolnej do rozeznawania problemow." (Ojciec Swięty Jan Pawel II , List Apostolski "Szybki rozwoj" 24.1.05 nr 12)

Ostatnia odslona procesu-farsy

"Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie mialo byc wyjawione" (Mt 10,26)

Ostatnia odslona procesu-farsy

J.E. Eduardo Davino, aby uwiarygodnic zeznania "dwoch glownych swiadkow" jakimi są panie Alessia Zimei i Gabriella Parisse - powoluje się na "slowo" oraz "swiadectwo" J.E. Giuseppe Molinariego:

"(.) to doprawdy niewiarygodne, jak juz wspomniano wczesniej, ze Sędziowie pierwszej instancji nie przywiązali nalezytej wagi do swiadectwa J.E. Molinariego, traktując go niemal jak dyletanta, wraz z osobami odpowiedzialnymi z Kongregacji Doktryny Wiary.

Bowiem to wlasnie J.E. Molinari przyjąl wyznania dwoch kluczowych swiadkow w tym procesie, i skierowal ich do Kongregacji Doktryny Wiary. (.) Slowo J.E. Molinariego podkresla wartosc zeznan tych swiadkow. On to, nie tylko wydal o tych osobach pozytywną opinię, lecz takze potwierdza, ze to on skierowal je do Kongregacji".

Rzecz zdumiewająca: J.E. Eduardo Davino dopatruje się gwarancji Prawdy (swiadkow) akurat w osobie J.E. Giuseppe Molinariego, ktory byl autorem zmowy przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio i naklonil tych samych swiadkow, by zlozyli doniesienie do kilku roznych sądow!

(http://www.truthaboutpadreandreadascanio.net/hystory-of-a-process-ita.php)

Zdumienie staje się tym większe, kiedy Mons. Davino mowi, ze to wlasnie J.E. Molinari "skierowal swiadkow do Kongregacji", potwierdzając w ten sposob, ze J.E. Molinari dzialal w sposob sprzeczny z moralnoscią i kilkoma Kanonami Kodeksu Prawa Kanonicznego:

Zignorowal swego przelozonego, J.E. Mario Peressina:

Kanon 407 § 1.: ". biskup diecezjalny, koadiutor i biskup pomocniczy winni się wzajemnie konsultowac w wazniejszych sprawach";

§ 3.: "Biskup koadiutor i biskup pomocniczy, z racji swego powolania do udzialu w troskach biskupa diecezjalnego, tak mają wypelniac swoje zadania, azeby postępowali zgodnie z nim w duchu i dzialaniu"

Gdyby J.E. Molinari naprawdę wysluchal "wyznan dwoch kluczowych swiadkow tego procesu", powinien byl przeprowadzic - w porozumieniu ze swym Przelozonym - "dochodzenie wstępne":

Kanon 1717 - § 1. "Ilekroc ordynariusz otrzyma przynajmniej prawdopodobną wiadomosc o przestępstwie, powinien sam lub przez inną odpowiednią osobę, ostroznie zbadac fakty i okolicznosci oraz poczytalnosc.".

Ponadto, zgodnie z kanonem 1720 - dzialając za zgodą Przelozonego, powinien byl:

"oskarzonemu przedstawic oskarzenie i dowody, dając mu mozliwosc, by się bronil.".

Tymczasem, jak czytamy w wyroku uniewinniającym na stronie 17:

"J.E. Mario Peressin skarzyl się gwaltownie, poniewaz nikt się z nim nie konsultowal, mimo ze to on byl Biskupem diecezjalnym, a takze z powodu faktu, ze O. Andrei D'Ascanio nie dano chocby najmniejszej mozliwosci obrony".

Wreszcie, w razie koniecznosci, dzialając zawsze za wiedzą i zgodą Przelozonego, powinien byl wszcząc postępowanie w sądzie diecezjalnym, zgodnie z kanonem 1721.

A to dlatego, ze Kanon 1419 § 1 mowi wyraznie.: "W kazdej diecezji i dla wszystkich spraw, (.) sędzią pierwszej instancji jest biskup diecezjalny.".

J.E. Davino doskonale zna te przepisy KPK - jednak jak wynika z calego toku sprawy, stawia siebie samego ponad przepisami Kodeksu, ponad prawdą obiektywną, ponad prawdą faktow i dowodow. Jego jedyną troską jest wykonanie polecenia, ktore otrzymal i wydanie wyroku skazującego, z pominięciem IV Przykazania: nie zabijaj.

Poprzedni Sąd nie uznal J.E. Molinariego za "dyletanta nieznającego się na rzeczy" tylko za swiadomego sprawcę calego oskarzenia; dlatego skazal go na pokrycie kosztow procesowych w wymiarze czterech piątych i oswiadcza, ze jest winien wmieszania w tę sprawę "osob odpowiedzialnych z Kongregacji Doktryny Wiary".

Do gory

Czy Biala Armia to jakas "sekta"?

J.E. Eduardo Davino, najpierw udowadnia za sprawą"dobitnej argumentacji" (?!) ze teza spisku i dowody w postaci nagranych rozmow telefonicznych są "bez znaczenia", a potem rozpisuje się na temat "klimatu bezwzględnego posluszenstwa wobec "Szefa" (Ojciec Andrea D'Ascanio), ktory "pozbawia osobowosci" swoje ofiary i uzaleznia je od siebie.

Do gory

"Wiarygodni swiadkowie"

Nie mogąc posluzyc się oficjalnie zeznaniami Rosy Ciancia, jedynej osoby powolanej na swiadka, ktora okazala się byc "falszywa i niegodna wiary" takze i przed tym sądem, J.E. Davino wygrzebuje z pierwszego procesu - oprocz wspomnianych uprzednio Gabrieli Parisse i Aleksji Zimei - następujące osoby: br. Antonio Tofanelli, Liliana Claps, J.E. Vairo, Jego Eminencja Tarcisio Bertone, Sekretarz Kongregacji Doktryny Wiary.

I powraca po raz kolejny, posrednio, do osob Ks. Gabriela Nanniego i Rosy Ciancia Pelliccione.

Przyjrzyjmy się tym swiadkom, wybranym sposrod okolo 40 innych.

Do gory

br. Antonio Tofanelli

J.E. Davino pisze w wyroku skazującym:

"Nie będzie rzeczą zbędną, aby przynajmniej częsciowo oddac klimat zycia w Bialej Armii, przytoczyc wypowiedz swiadka, ktory nie ma powodu zeznawac ani na korzysc ani na niekorzysc pozwanego: "Myslę, ze O. Andrea to czlowiek, ktory nie za dobrze się czuje. jak dla mnie, sprawia wrazenie mitomana. byc moze O. Andrea nie jest zdrowy. Czyli jest trochę mitomanem. Moze na tym polega jego problem, jakby bawil się w swiętego.".

Ten oskarzyciel rowniez nalezal do grupy mlodych ludzi, ktorych Ojciec Andrea przygotowywal do kaplanstwa; uczestniczyl w Peregrynacji Matki Bozej w Rosji, na Ukrainie i Bialorusi, w latach'92-'93, a następnie przeprowadzil się do Akwili, aby rozpocząc studia teologiczne. W taki oto sposob wypowiada się o Ojcu Andrei zeznając przed Sądem pierwszej instancji:

"Pod koniec lat '80 poznalem tego zakonnika (.) poznalem go i zrobil na mnie jak najlepsze wrazenie... z pewnoscią jako osoba charyzmatyczna, ukazująca, ze tak powiem, oblicze Boga Ojca w sposob pelen prawdziwej pasji, bezinteresownosci, pięknie bylo go sluchac...; pojawilo się to moje powolanie i zacząlem isc sladami Ojca Andrei... byl osobą, ktora wiele dawala, dawala mi bardzo wiele".

Pozniej Tofanelli odszedl i nie spotykal się więcej z Ojcem Andreą D'Ascanio. Jak pogodzic tak sprzeczne wypowiedzi owego braciszka? Najpierw oswiadcza, ze jego powolanie zrodzilo się ze spotkan z Ojcem Andreą, a następnie - nie spotykając się z nim więcej - okresla go mianem "mitomana bawiącego się w swiętego".

To spostrzezenie musieli poczynic takze sędziowie pierwszej instancji, a w wyroku uniewinniającym czytamy na stronie 101:

"Brat Antonio Tofanelli to mlody kapucyn (.) celem jego zeznan bylo uwiarygodnienie osob skladających doniesienie o "sollecitatio ad turpia", szczegolnie Aleksji Zimei. Lecz wszystkie znane mu informacje pochodzą od tychze osob, odkąd utworzona zostala ekipa (czerwiec-listopad 1996)".

Innymi slowy, brat Antonio Tofanelli jest swiadkiem opierającym się na "pogloskach", od siebie wypowiada same sprzecznosci i obelgi.

Do gory

Liliana Claps

Sędziowie pierwszej instancji, po wysluchaniu Pani Liliany Claps, zdyskwalifikowali ją jako swiadka. Czytamy w wyroku uniewinniającym, na stronie 55: "Co do stanu zdrowia psychicznego Pani Liliany Claps, wystarczy transkrypcja paru fragmentow jej zeznan zlozonych przed tutejszym sądem (.)".

Wlasnie dlatego, ze to osoba o bardzo kruchej psychice, malzonkowie Domenico i Rosa Pelliccione pojechali do niej do Potenzy i doprowadzili do tego, ze zgodzila się zeznawac przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio, najpierw przed sądem koscielnym, a następnie przed sądem karnym w Akwili. W obydwu sądach, stan jej zdrowia umyslowego, pozostawiający wiele do zyczenia, byl dostrzegalny dla wszystkich.

Ponadto wywierano na nią presję i nieustannie ponaglano, jak wynika z rozmow telefonicznych nagranych w ramach podsluchu nakazanego przez Prokuraturę Panstwową w Akwili.

Na szczegolną uwagę zasluguje rozmowa, w ktorej Pani Rosa Ciancia Pelliccione zachęca ją do przedstawienia"mocniejszych" (?!) zarzutow, zeby wreszcie mozna bylo "zakuc w kajdanki" Ojca Andreę (rozmowa telefoniczna nr 1130 z dnia 13 stycznia 2000) jak rowniez ta, w ktorej Pani Claps mowi, "bardzo się modli o to, zeby dla dobra duszy zachorowal na raka (Ojciec Andrea)" (rozmowa telefoniczna nr 1859 z dnia 4 lutego 2000).

Niemniej jednak, fakt, ze czlonkowie pierwszego Sądu Koscielnego i sam Promotor Sprawiedliwosci, ksiądz Marcuzzi, po wysluchaniu jej zeznan uznali ją za osobę niepoczytalną, nie ma zadnego znaczenia dla Przewodniczącego Davino, ktory oswiadcza na stronie 9 wyroku skazującego:

"Nawet pomijając zeznania L.L.C. ktore, ze względu na charakter swiadka, mozna byloby uznac raczej za owoc egzaltacji niz odzwierciedlenie faktow, chociaz nie takie jest nasze przekonanie (.)" (str. 9)

J.E. Davino nigdy nie widzial na oczy Pani Liliany Loi Claps, lecz uwaza, ze zasluguje na jakąs wiarygodnosc. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, ze popada w sprzecznosc: skoro postanawia "pominąc" ją jako swiadka, "ze względu na jej charakter", to dlaczego po chwili znow powraca do jej osoby?

Dlatego, ze nie ma innego punktu zaczepienia.

Kazdy ma prawo do osobistych "przekonan". Ale zaden sędzia nie moze skazac niewinnego na podstawie zeznan osoby niestabilnej psychicznie, tym bardziej jesli jest to sędzia sądu koscielnego, ktory orzeka "in nomine Domini" i od tych slow zaczyna swoj wyrok.

Do gory

J.E. Vairo

".ze nie wspomnę o swiadectwie J.E. Vairo, Arcybiskupa Potenzy."

J.E. Eduardo Davino zalicza w poczet "wykwalifikowanych" swiadkow takze 83-letniego Ks. Bpa Vairo, przebywającego w domu spokojnej starosci w Potenzy, wmieszanego w calą sprawę przez J.E. Giuseppe Molinariego na wniosek Liliany Loi Claps.

Wypowiedzi tego posuniętego w latach Biskupa okazaly się calkowicie falszywe, w dochodzeniu przeprowadzonym przez Przewodniczącego poprzedniego Sądy. Godne uwagi są jego slowa:

"Zwrocil się do mnie w sprawie Ojca D'Ascanio Arcybiskup Molinari, wowczas jeszcze Biskup Koadiutor tej Diecezji".

Kolejne potwierdzenie zakrojonej na szeroką skalę dzialalnosci Arcybiskupa Akwili przeciwko Ojcu Andrei.

J.E. Davino, swiadom slabosci tych swiadkow, raz jeszcze powraca do księdza Gabriela Nanniego i Rosy Ciancia Pelliccione:

"W tym kontekscie pojawiają się zeznania księdza Gabriela Nanniego i Rosy Ciancia Pelliccione".

Jesli chodzi o Ks. Gabriela Nanniego, szczegoly mozna znalezc na stronie:

http://www.truthaboutpadreandreadascanio.net/don-gabriele-nanni-ita.php

Co do Pani Rosy Ciancia Pelliccione, ktora czterokrotnie zeznawala przed Sądem pierwszej instancji, w sumie przez 11 godzin, napisano o niej w wyroku uniewinniającym, na stronie 22:

"Pomimo licznych okazji i usilnej, wciąz rosnącej gorliwosci w mowieniu wszystkiego, co mogloby zaszkodzic Ojcu Andrei, Pani Rosa Pelliccione doniosla do wloskiej prokuratury o nowych, bardzo powaznych faktach (.), o tym jak ona sama ucierpiala z powodu O. Andrei D'Ascanio (por. dokumenty procesowe, akt nr 643). Oswiadczenie dotyczące tego typu faktow nigdy nie padlo wobec tutejszego Sądu, przeciwnie, padlo formalne zaprzeczenie. Albowiem na pytanie Przewodniczącego: "Zgodnie z Pani wiedzą, te wszystkie fakty (...) mialy miejsce za sprawą O. Andrei?", Pani Rosa Pelliccione odpowiedziala: "Jesli chodzi o mnie osobiscie, to nie"(akt procesowy nr 166)".

Rosa Ciancia Pelliccione jest jedynym swiadkiem, ktory zostal przesluchany przez Sąd drugiej instancji. Sąd nie odwazyl się zaliczyc jej do "glownych swiadkow". Jednakze J.E. Davino, choc uznaje, ze ta osoba nie jest wiarygodna, ucieka się do jej zeznan, aby "nakreslic" domniemany "klimat niezdrowego mistycyzmu i uzaleznienia" panujący jakoby w Bialej Armii.

Do gory

J.E. Tarcisio Bertone

Zeby oprzec na czyms swoj wyrok skazujący, J.E. Eduardo Davino powoluje się na osobę Jego Eminencji Tarcisio Bertonego, owczesnego Sekretarza Kongregacji Doktryny Wiary:

"Nalezy dodac, ze swiadek Alessia Zimei miala w Kongregacji rozmowę z owczesnym Sekretarzem J.E. Tarcisio Bertonem. Jest rzeczą niemozliwą, aby i On nie rozwazyl nalezycie tej kwestii przed wszczęciem procesu".

J.E. Tarcisio Bertone "nalezycie rozwazyl tę kwestię", jako ze do niego nalezaly wszystkie inicjatywy powzięte przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio i Bialej Armii. Oto najwazniejsze z nich:

1° - na 8 grudnia 1996 zaplanowane byly w Quito (Ekwador) swięcenia kaplanskie dwoch diakonow z Bialej Armii. Wszystko bylo w porządku, ale na kilka dni przed swięceniami, Nuncjusz, J.E. Francesco Canalini skierowal następujący list do J.E. Antonio Gonzaleza, Arcybiskupa Quito:

Nuncjatura Apostolska w Ekwadorze, Quito, 27 listopada 1996

Ekscelencjo:

Spelniam swoj obowiązek i powiadamiam, ze do Kongregacji Doktryny Wiary dotarla wiadomosc, o przewidzianych na dzien 8 grudnia swięceniach kaplanskich dwoch mlodych diakonow, nalezących do Stowarzyszenia czy tez Ruchu "Biala Armia".

Z powodu szczegolnych zastrzezen o charakterze doktrynalnym i dyscyplinarnym, a takze w związku z tym, ze dwaj kandydaci nie otrzymali niezbędnej formacji teologicznej wiązącej się z pobytem w Seminarium, przekazuję Ekscelencji instrukcje wspomnianego Dykasterium Rzymskiego, aby J.E. powstrzymal się od udzielenia planowanych swięcen.

Francesco Canalini

Nuncjusz Apostolski

Wspomniane "instrukcje" pochodzą od J. E. Tracisio Bertonego, Sekretarza KDW.

Swięcenia zablokowano, mimo ze uzasadnienie bylo niewazne: nigdy nie bylo zadnych "zastrzezen o charakterze doktrynalnym i dyscyplinarnym" wobec Bialej Armii; obydwaj diakoni ukonczyli studia na Uniwersytetach papieskich i uczęszczali przez okres okolo dwoch lat do Seminarium Cavanis w Quito, co stwierdzają i poswiadczają wlasnoręcznym podpisem jego Rektorzy:

"Oswiadczamy, ze dwaj seminarzysci wloscy mieszkali w naszym seminarium postępując na drodze powaznej i odpowiedzialnej formacji przez okres okolo dwoch lat (...)"

2° - Po powrocie do Wloch diakoni zostali przyjęci przez Arcybiskupa J.E. Mario Peressina, ktory inkardynowal ich do diecezji, prowadzi stosowne dochodzenie i upewniwszy się, ze wszystko jest w porządku, ustala datę swięcen na 1maja 1997.

J.E. Tarcisio Bertone interweniuje ponownie i pisze do Ks. Bpa Mario Peressina:

Kongregacja Doktryny Wiary, 22 kwietnia 1997

Prot A.S. 503-04090

Ekscelencjo!

Jak donoszą sygnaly, ktore dotarly do tutejszej Kongregacji, dnia 1 maja Jego Ekscelencja nosi się z zamiarem udzielic w swej Archidiecezji Swięcen kaplanskich dwom mlodym ludziom nalezącym do Stowarzyszenia "Biala Armia".

Z powodu szczegolnych zastrzezen o charakterze doktrynalnym i dyscyplinarnym wobec wspomnianego Stowarzyszenia, a zwlaszcza ze względu na fakt, ze kandydaci nie uczęszczali do zadnego Seminarium, tutejsze Dykasterium juz bylo zmuszone interweniowac u Nuncjusza Apostolskiego w Ekwadorze, aby powstrzymac realizację tychze swięcen.

W chwili obecnej ponownie czuję się w obowiązku podjąc interwencję - w porozumieniu z Jego Eminencją Kardynalem Sekretarzem Stanu i z Jego Eminencją Kardynalem Pio Laghi, Prefektem Kongregacji do spraw Wychowania Katolickiego, aby Jego Ekscelencja odstąpil od zamiaru udzielenia planowanych swięcen kaplanskich.

Mając pewnosc, ze Jego Ekscelencja - takze w tym przypadku - da dowod swej wiernosci wobec rozporządzen Stolicy Swiętej, korzystam z okazji i zasylam wyrazy szacunku

Oddany w Panu

+ Tarcisio Bertone

Tresc listu jest identyczna jak za pierwszym razem, J.E. Bertone dodaje tylko, ze "Kardynal Sekretarz Stanu i Kardynal Pio Laghi" zgadzają się z tą decyzją.

J.E. Bertone - po tym jak obiekcje zgloszone za pierwszym razem zostaly odparte - zastrasza J.E. Peressina powolując się na Sekretarza Stanu i na osobę wplywowego Kardynala, dla poparcia swej arbitralnej decyzji. Cel zostaje osiągnięty.

W porownaniu z poprzednim sprzeciwem, jedno się zmienilo: powiadomiono diakonow 30 kwietnia wieczorem, 12 godzin przed swięceniami. Nietrudno się domyslic, jakie konsekwencje pociągalo to za sobą, dla ich rodzin i dla kilkuset zaproszonych gosci przybylych na uroczystosc z roznych częsci swiata.

Miejscowa prasa komentuje tę decyzję sarkastycznymi artykulami, w ktorych czytamy, ze diakoni "zostali na lodzie i swięcenia przeszly im kolo nosa".

3° - J.E. Peressin wyjasnil w Watykanie bezzasadnosc tego sprzeciwu i po raz trzeci wyznaczyl datę swięcen obydwu diakonow na dzien 17 maja 1998, prosząc w Rzymie o stosowne pozwolenie. Nadeszla odpowiedz, na zwyklym papierze bez naglowka adresowego, opatrzona zamiast wlasnoręcznego podpisu, zwyklą pieczątką Prefekta Kardynala Jozefa Ratzingera:

28 kwietnia
A.S. 503

Ekscelencjo,
w pismie nr 142/98 z 16 marza b.r. Jego Ekscelencja zwrocil się do tutejszego Dykasterium z prosbą o oddalenie zastrzezen co do swięcen kaplanskich dwoch diakonow i tym samym o wyrazenie zgody na udzielenie tychze swięcen kaplanskich w dniu 17 maja b.r.

W związku z tym spieszę z powiadomieniem Jego Ekscelencji, ze Kongregacja - po uwaznym zbadaniu osobistych kolei losu wspomnianych diakonow oraz ich zaangazowania w dzialalnosc "Bialej Armii" i z uwagi na ich związki z jej zalozycielem, wobec ktorego w tutejszym Dykasterium prowadzona jest powazna weryfikacja - jest zdania, ze w celu spelnienia prosby Jego Ekscelencji muszą zostac spelnione dwa wazne warunki.

Po pierwsze, Jego Ekscelencja, w celu udzielenia swięcen kaplanskich owym diakonom, musi uzyskac stosowną zgodę na pismie od J.E. Arcybiskupa Koadiutora, J.E. Giuseppe Molinariego, biorąc pod uwagę między innymi fakt, iz jego mandat wkrotce dobiega konca.

Po drugie, jest rzeczą konieczną, aby obydwaj kandydaci wyrazili, przed ewentualnymi swięceniami - w formie pisemnego oswiadczenia opatrzonego ich podpisem - swoj zamiar zerwania wszelkich związkow ze wspomnianym stowarzyszeniem o nazwie "Biala Armia" jak rowniez z jej zalozycielem, a takze wolę calkowitego oddania się do dyspozycji i sluzenia pod posluszenstwem Archidiecezji i jej Pasterzowi.

W oczekiwaniu na odpowiedz, korzystam z okazji i zasylam wyrazy szacunku

Oddany w Panu

Nie wiadomo dlaczego list nie zostal napisany - zgodnie z przyjętą normą - na papierze z naglowkiem adresowym, ani z jakiego powodu zamiast wlasnoręcznego podpisu Prefekta Kardynala Ratzingera, figuruje na nim pieczątka. Kto się ukrywa za tą pieczątką imienną?

Oto odpowiedz diakonow przeslana J.E. Peressinowi, ktory wręczyl im kopię powyzszego listu:

Akwila, 7 maja 1998

Ekscelencjo!

(.) wiele się modlilismy i przemyslelismy propozycję, ktorą nam zlozono w liscie opatrzonym podpisem (!?) Kardynala Ratzingera: mielibysmy zostac wyswięceni na kaplanow, pod warunkiem, ze podpiszemy oswiadczenie o definitywnym odlączeniu się od Bialej Armii i zerwaniu kontaktow z jej zalozycielem, O. Andreą D'Ascanio, "wobec ktorego prowadzona jest powazna weryfikacja".

(.) takie oswiadczenie byloby prawdziwą zdradą wobec Ruchu, w ktorym dzialamy od osiemnastu lat i staloby się pozywką dla kolejnych oszczerstw przeciwko O. Andrei.

Wierzymy w slusznosc zalozen Ruchu, ktory powstal z woli O. Pio z Pietrelciny; od O. Andrei otrzymalismy wylącznie dobro i to jemu zawdzięczamy naszą drogę duchową i nasze powolanie kaplanskie. Nigdy nie spotkalismy się z zadnymi "podejrzanymi blędami doktrynalnymi i dyscyplinarnymi", wspomnianymi w pismie Swiętej Kongregacji do Spraw Doktryny Wiary, ktore to pismo dwukrotnie doprowadzilo do zablokowania naszych swięcen kaplanskich.

Rowniez Jego Ekscelencja, znając i sledząc od lat dzialalnosc O. Andrei i Bialej Armii, nigdy nie spotkal się z "blędami doktrynalnymi i dyscyplinarnymi"; podobnie jak Przelozeni zakonu Kapucynow, zawsze dzialal za ich pozwoleniem.

Co się wlasciwie kryje za tym dziwnym tokiem postępowania?

A teraz, abysmy mogli otrzymac swięcenia kaplanskie, ząda się od nas podpisania oswiadczenia, wyrazającego " zamiar zerwania wszelkich związkow z "Bialą Armią" jak rowniez z jej zalozycielem". Ten warunek brzmi prawie jak szantaz, a faktycznie jest oskarzeniem i zdradą wobec Bialej Armii oraz Ojca Andrei.

Naszym jedynym pragnieniem jest sluzyc Bogu i Kosciolowi, ale nie mozemy rozpoczynac naszej kaplanskiej drogi pod znakiem zdrady i kalumnii. Oprocz kaplanstwa jest jeszcze czlowieczenstwo.

Raz jeszcze dziękujemy i zapewniamy o modlitewnej pamięci prosząc o blogoslawienstwo

diakoni

Swięcenia zostaly odwolane po raz trzeci.

4° Podczas gdy J.E. Tarcisio Bertone podejmuje dzialania blokujące swięcenia kaplanskie diakonow z Bialej Armii, J.E. Giuseppe Molinari zajmuje się odnajdowaniem swiadkow i zarzutow przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio, poslugując się "ekipą" zlozoną z rodziny Zimei, wywierając nacisk przede wszystkim na Aleksję Zimei i na Gabriela Nanniego, jak to juz zostalo opisane.

Do gory

Zarzuty przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio

Pora wspomniec o 21 zarzutach, na ktorych opieral się pierwszy proces koscielny przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio.

Przedtem jednak warto zastanowic się nad jedną sprawą:

Jak to mozliwe, ze ten Kaplan, ktory zrealizowal tak wiele znakomitych dziel (por. www.armatabianca.org), ktory cieszyl się szacunkiem i zaufaniem Jego Swiątobliwosci Blogoslawionego Jana Pawla II, ktory zawsze sledzil jego dzialalnosc i blogoslawil wielu waznym przedsięwzięciom (Audiencja udzielona 10.000 dzieci, Pochowek dzieci zabitych przez aborcję, Peregrynacja Matki Bozej we wszystkich krajach Europy Wschodniej, doprowadzenie milionow dzieci do poswięcenia się Bogu, tworzenie tysięcy Gniazd Modlitwy: Papiez byl o wszystkim informowany na bieząco i udzielal wskazowek za posrednictwem jednego z Kardynalow, ktory byl mu bardzo bliski); kaplan, ktory zawsze dochowywal posluszenstwa i wspolpracowal ze swymi Przelozonymi (wystarczy przypomniec Implantatio Ordinis Zakonu Kapucynow w Rumunii); kaplana, ktorego inicjatywy zostaly przyjęte przez dziesiątki Kardynalow i Biskupow, ktory w ciągu 42 lat zycia zakonnego i 35 lat kaplanstwa nigdy nie budzil zadnych zastrzezen swoim zachowaniem i moralnoscią. jak to mozliwe, ze ni z tego ni z owego temu samemu kaplanowi postawiono w procesie koscielnym 21 zarzutow, podsumowujących niemal wszystkie zbrodnie, ktore wymienia Kodeks Prawa Kanonicznego?

Skąd się wzięly te wszystkie oskarzenia?

Zrodzily się w umysle i w sercu Gabriela Nanniego i uksztaltowaly się w momencie, gdy Alessia Zimei uznala je za swoje i podpisala się pod nimi, jak wynika z oswiadczenia, zlozonego przez nią w Kongregacji Doktryny Wiary.

Alessia Zimei, powracająca wlasnie z Ekwadoru, poszla na spotkanie z Gabrielem Nannim do Domu ostatniej Probacji Stowarzyszenia Pro Deo et Fratribus w Civitella del Tronto (Prowincja Teramo) i spędzila z nim caly dzien na rozmowie o "wielu rzeczach", 2 listopada1996. Na koniec dlugiej rozmowy, Gabriele Nanni oswiadcza, ze ma "dziewięc zarzutow przeciwko Ojcu Andrei" (Drugie przesluchanie Aleksji Zimei w KDW str.3).

Nanni potwierdzil, zeznając przed Sądem, ze to wlasnie on opracowal zarzuty:"jest kilka punktow, wydaje mi się, ze wymienilem dziewięc punktow, ze Ojciec Andrea nie jest w porządku" (pierwsze przesluchanie Gabriela Nanniego przed KDW, str. 19)

Te wlasnie "dziewięc zarzutow" sformulowano oficjalnie i opatrzono odpowiednimi kanonami, zająl się tym Promotor Sprawiedliwosci (Oskarzyciel) Ksiądz Piergiorgio Marcuzzi, ktory dokonal ich podzialu na 21 przestępstw. Niemniej jednak, bez względu na to, jak bardzo Promotor Sprawiedliwosci przykladal się do dzielenia i mnozenia zarzutow Gabriela Nanniego, zdawal sobie sprawę z kruchosci misternego oskarzenia i nie gwarantowal, ze na pewno zapadnie wyrok skazujący.

4° - Ponownie zainterweniowal J.E. Tarcisio Bertone, ktory sporządzil dlugą i szczegolową listę wszystkich mozliwych"grzechow" przeciwko VI przykazaniu, ktore Ojciec Andrea D'Ascanio mial jakoby popelnic zawsze tylko i wylącznie podczas sakramentalnej spowiedzi: okolicznosc ta, w rzeczywistosci koscielnej, zamienia "grzech" na "zbrodnię", za ktorą mozna stosowac najsurowsze sankcje.

Z kimze Ojciec Andrea D'Ascanio mialby popelnic owe zbrodnie? Rzecz jasna, z Aleksją Zimei, ktorej J.E. Bertone - jak uczynil to poprzednio J.E. Molinari - dal do podpisania stosowne doniesienie, opatrzone kanonami Prawa Kanonicznego.

Doniesienie perfekcyjne, zbyt precyzyjnie sformulowane, jak na dziewczynę, nie mającą bieglej znajomosci kodeksow koscielnych. Kiedy zapytano ją, kto pomogl jej sporządzic doniesienie pod względem technicznym, odpowiedziala: "Ojciec Sebastiana z San Bernardino". Podczas dochodzenia przeprowadzonego przez Sąd okazalo się, ze jest to zakonnik w podeszlym wieku, bardzo wyczerpany, a jego znajomosc Prawa kanonicznego jest znikoma.

Sąd Pierwszej instancji powolal oficjalnie na swiadka J.E. Tarcisio Bertonego, ktory nie stawil się, "jako ze juz interweniowal na etapie początkowym sprawy sądowej" (por. Wyrok uniewinniający str. 35)

5° Wyrok uniewinniający sądu pierwszej instancji nie spodobal się "na gorze", co zresztą Sąd przewidzial w wyroku (str. 37) i - zaledwie dwa dni po ogloszeniu wyroku wszczęto proces apelacyjny.

Sklad sędziowski nowego Trybunalu stanowią zaufane osoby J.E. Tarcisio Bertonego: oskarzycielem jest ksiądz Pier Giorgio Marcuzzi, a jeden z sędziow to Ksiądz Sabino Ardito, obydwaj są Salezjanami, jak on sam, jego dawnymi kolegami ze szkolnej lawy.

Dyspozycyjnosc Przewodniczącego skladu sędziowskiego, J.E. Eduardo Davino jawi się w calej okazalosci podczas godnego pozalowania procesu-farsy: nigdy nie wezwal oskarzonego, robil wszystko, co mogl, aby nie mial adwokata obroncy podczas procesu, nie przyjąl oczywistych dowodow, jakimi byly rozmowy telefoniczne nagrane w ramach podsluchu, z polecenie Prokuratury w Akwili, wezwal tylko jednego swiadka, Rosę Ciancia, pomimo jej oczywistej klamliwosci, w ogole nie wziąl pod uwagę poprzedniego wyroku uniewinniającego, liczącego 120 stron streszczających ponad 4.000 stron akt procesowych. w koncu wydal wyrok obejmujący 12 stron, sposrod ktorych tylko trzy dotyczyly oskarzycieli, juz omowionych w poprzednim procesie i uznanych za niegodnych wiary. I wysnuwa nastepującą konkluzję:

"Wina pozwanego zostala zatem dowiedziona w sposob wystarczający (!!!) i mają zastosowanie kary, ktore przewiduje kodeks".

Następnie sąd w skladzie J.E. Eduardo Davino, Mons. Brian Edwin Ferme, Mons. Sabino Ardito wydal następujący wyrok:

"Rozwazywszy z uwagą wszystkie okolicznosci prawne i stan faktyczny, my, nizej podpisani, sędziowie sądu apelacyjnego, jedynie Boga mając przed oczyma i wzywając imienia Chrystusa, oswiadczamy i orzekamy, ze oskarzony jest winny .".

Sankcje zastosowane wobec "winnego" juz na tej stronie wymieniono i są one wszystkim dobrze znane, jako ze osoby odpowiedzialne najwyzszego szczebla z Kongregacji Doktryny Wiary kazali je rozpowszechnic "w calym swiecie katolickim".

Jednak Sędziowie grubo przesadzili powolując się w swych dzialaniach na samego Boga i wydając wyrok w imię Chrystusa - ktory jest Prawdą i Zyciem - podczas gdy dopuscili się grzechu wolającego o pomstę do nieba: swiadomego i dobrowolnego zabojstwa na niewinnym Kaplanie.

Trzydziesci srebrnikow zamienilo się w 27.000 euro, lecz z uplywem czasu dochodzi się do doskonalosci: 30 srebrnikow zaplacili zleceniodawcy zabojstwa; a w dzisiejszych czasach 27.000 euro kazano zaplacic temu, kogo zabito.

Dlaczego tyle nienawisci i tyle przesladowan?
Takze i to "dlaczego" doczeka się odpowiedzi.

Do gory