Ksiądz Gabriele Nanni
"Gabriele Nanni celem swego życia uczynił zniszczenie Ojca Andrei i Białej Armii"
(Arcybiskup Mario Peressin do mons. Piero Vergariego)
Z wyroku uniewinniającego Ojca Andreę D'Ascania podczas pierwszego procesu kościelnego:
"Na podstawie akt i dowodów (kanon 1608 § 2) można stwierdzić, że ksiądz Gabriele Nanni jest jedną z osób, które uknuły zmowę przeciwko O. Andrei D'Ascanio, z której to przyczyny (celem uniknięcia możliwości krzywoprzysięstwa), Sędzia Śledczy nie odebrał od niego przysięgi "de veritate dicenda" - że będzie mówił tylko prawdę".
Kim jest ksiądz Gabriele Nanni?
Z wyroku uniewinniającego:
Ksiądz Gabriele Nanni urodził się 9 marca 1959 w Forli. Po ukończeniu szkoły średniej, wstąpił do seminarium duchownego w diecezji Bolonia, ale wystąpił po roku. Ukończył w Bolonii studia na wydziale Historii Filozofii. Po wewnętrznym załamaniu, zbliżył się do praktyk religijnych i chciał zostać kapłanem w jakimś zgromadzeniu maryjnym i misyjnym. W roku 1987 poznał O. Andreę D'Ascanio i został członkiem
Miał kilka epizodów uczuciowych z panią mgr Aleksją Zimei. Mimo że formalnie był jednym z kandydatów "Białej Armii" do kapłaństwa (jeśli byłoby to możliwe), w rzeczywistości była niepewność co do jego powołania . Na koniec, przy okazji misji w Moskwie (jesień 1993), podjętej z jego inicjatywy i na rzecz "Białej Armii" (aby nauczyć się języka rosyjskiego, jako że znajomość tego języka mogłaby być przydatna dla pracy apostolskiej na Wschodzie), postanowił formalnie opuścić szeregi "Białej Armii". (.)
Tymczasem w Moskwie spotyka dwie siostry ze Stowarzyszenia Pro Deo et Fratribus (obecnie Rodzina Najświętszej Maryi Panny), działającego na Syberii i udaje się samolotem do Nowosybirska, aby spędzić z nim okres Bożego Narodzenia. Wkrótce decyduje się ostatecznie odejść z Białej Armii i przeprowadza się na Słowację, do domu formacji teologicznej Stowarzyszenia Pro Deo et Fratribus:
Z wyroku uniewinniającego:
Wcielony do
Jego przeniesienie do Civitella del Tronto, domu ostatniej probacji, jest dla niego głębokim upokorzeniem i obawia się, że w tej strukturze trudno mu będzie uzyskać święcenia kapłańskie.
W ogóle nie myśli o tym, że przełożeni zablokowali jego święcenia, bo nie jest odpowiednim kandydatem do kapłaństwa; za to dochodzi do przekonania, że doprowadził do tego Ojciec Andrea D'Ascanio, który miał rzekomo przedstawić go w złym świetle. Zaczyna żywić do niego urazę, z czasem przerodzi się to w dziką nienawiść, przekazywaną wszystkim kobietom, którym pomaga "otworzyć oczy". Do tego stopnia, że z osób, które ceniły i szanowały Ojca Andreę zamieniają się w jego zawzięte oskarżycielki: poczynając od Aleksji Zimei.
O jego trudnej sytuacji dowiaduje się rodzina Zimei, centrum operacyjne "sztabu" przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio. Delegacja z Akwili odwiedza go kilkakrotnie latem '96 roku w Civitella del Tronto ukazując mu możliwość wstąpienia do seminarium w Akwili. Biskup Molinari deklaruje, że jest gotów go przyjąć. Oto rozwiązanie wszystkich jego problemów.
Pierwszy sukces w posłudze egzorcysty: Alessia Zimei "otwiera oczy"
Z wyroku uniewinniającego:
"Pani Alessia Zimei została ochrzczona przez Ojca Andreę D'Ascanio i zawsze żywiła do niego uczucie zaufania i przyjaźni (.). Przystąpiła do Białej Armii w roku '89, przy okazji Audiencji specjalnej, której Ojciec Święty Jan Paweł II udzielił "Białej Armii" w Auli Pawła VI, lecz wkrótce zaangażowała się bardziej intensywnie. (.) Współpracę z "Białą Armią" podjęła bez jakichś szczególnych formalności, a była to współpraca o charakterze "powołaniowym", w którą angażowała się w całej pełni (przy różnych okazjach Alessia podpisuje się "Alessia di Dio e di Maria" - Alessia należąca do Boga i Maryi"). Na początku roku 1996, Ojciec Andrea D'Ascanio zaprosił Aleksję, by uczestniczyła w misji w Ekwadorze. Był ostry sprzeciw ze strony rodziny (.). Wróciła z Ekwadoru do Akwili 31 października 1996 roku, z zamiarem rychłego powrotu do Ameryki Łacińskiej (15 listopada), w celu kontynuowania misji "Białej Armii" (.)
Pani magister Alessia Zimei stwierdza, że przed jej powrotem z Ekwadoru,"jej rodzina miała kontakty z Gabrielem Nanni". Ponadto mówi: <dotarłam na lotnisko Fiumicino. Wróciłam z Ekwadoru 31 października 1996 roku, odebrali mnie moi bracia (.). Moi bracia mieli nadzieję, że "mnie odzyskają", chociaż planowany był mój powrót do Ekwadoru, mniej więcej po 20 dniach. (.)>. Z całą pewnością bracia powiedzieli jej o możliwości odwiedzenia księdza Gabriela Nanni, który spotkał się uprzednio z jej rodziną, gdzie wiedziano, że przyjaźnił się z Aleksją. W rzeczy samej, następnego dnia, 1 listopada, Alessia telefonuje do Księdza Gabriela, umawiają się na spotkanie 2 listopada i spędzają cały dzień razem. (.).
Po tym, jak spędziła z nim prawie cały dzień, w Seminarium, gdzie mieszkał ("Pro Deo et Fratribus" w Civitella del Tronto TE), w dniu 2 listopada, Alessia "otwiera" oczy (.)
Po dziesięciu godzinach wywierania presji psychicznej, Gabriele Nanni przekonuje ją, że Ojciec Andrea zrujnował jej życie:
Z przesłuchania Aleksji Ziemi przed sądem kościelnym:
Przewodniczący: Kiedy o tym opowiedział? Kiedy to miało miejsce?
Alessia Zimei: Tamtego dnia, to było wtedy, 2 listopada.
Przewodniczący: Na początku dnia? Pod koniec dnia?
Alessia Zimei: Nie, na końcu, na końcu, po tym jak rozmawialiśmy godzinami, bo wcale nie byłam przekonana".
Wraca do Akwili w środku nocy i zapewnia krewnych, że odejdzie z Białej Armii. Rzeczywiście, nie dała o sobie znać i znikła, nawet nie przekazała osobom odpowiedzialnym ważnych dokumentów, które powierzył jej Arcybiskup diecezji Quito. Pojawiła się z listą zarzutów przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio, skompilowaną przez Gabriela Nanniego. Miała ją przedstawić Biskupowi Molinariemu.
On z kolei, 6 listopada udaje się do domu państwa Zimei z prośbą o jak najszybsze przygotowanie skargi: 8 listopada dostaje podpisane przez Aleksję Zimei oświadczenie, na podstawie którego rozpocznie się proces kościelny przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio.
Gabriele Nanni wraca do Akwili
24 listopada 1996 Alessia Zimei i Annarita Bellisari jadą po niego do Civitella del Tronto, a po południu udają się wraz z nim do katedry w Akwili, gdzie J.E. Molinari odprawia Mszę Świętą. Po Mszy idzie do zakrystii, a Biskup przyjmuje go bez wahania, zapewniając, że udzieli mu święceń kapłańskich: "Byłem bardzo szczęśliwy - oświadcza w swoim zeznaniu przed Sądem Kościelnym - w tym samym dniu, wyrzucony z jednego miejsca, przyjęty w drugim.
Ale od razu żąda od niego oświadczenia przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio i każe szukać innych oskarżycieli. Zapewnia mu gościnę u państwa Zimei, gdzie panuje najbardziej odpowiedni klimat do wypełnienia tego zadania. (por: 2 - Historia pewnego procesu)
Z wyroku uniewinniającego:
Narzędziem, dzięki któremu
Z przesłuchania Aleksji Zimei przed sądem kościelnym:
Przewodniczący: Jak Pani myśli, czy pomogła Pani Gabrielowi Nanniemu zostać kapłanem?
Alessia Zimei: (.) wyrzucili go z Pro Deo. Nie wiedział, gdzie iść no i... powiedziałam o nim (w pierwszej wersji "poleciłam go") Biskupowi Molinariemu".
Z przesłuchania Annyrity Bellisari przed Sądem kościelnym:
"Wówczas Molinari przyszedł do mnie do domu (.)powiedziałam mu o tym 23 listopada, i Gabriele został przyjęty przez Molinariego, bo w istocie został zwolniony z Pro Deo tego dnia rano, przyjechał do Akwili, Molinari go przyjął i skierował do rodziny Zimei".
Z wyroku uniewinniającego:
"J.E. Molinari, który go nie znał, ale wiedział o nim przez Aleksję, przyjął go bezpośrednio pod swoją opiekę, z myślą o przyszłych święceniach kapłańskich: ksiądz Gabriele został jego kierowcą i jego duchowym synem (.)"
Dlaczego Ksiądz Gabriele Nanni został odsunięty z Pro Deo?
Z listu J.E. Ks. Bpa Pawła Hnilicy do Ojca Andrei D'Ascania:
"On wystąpił ze wspólnoty, ponieważ postawiliśmy go przed koniecznością dokonania wyboru: zostać w naszej wspólnocie misyjnej zostawiając w spokoju Ojca Andreę - ponieważ jesteśmy przekonani o twojej integralności i wspaniałej misji Białej Armii - albo opuścić naszą wspólnotę ".
Natychmiast przystępuje do dzieła
Nie minęły 24 godziny, a Nanni nawiązuje kontakt z Mirką Pieriną Manfredi z Modeny - dawną znajomą, której Ojciec Andrea pomógł ukończyć studia i rozpocząć pracę nauczycielską - natychmiast zostaje przygotowana druga skarga:
Z przesłuchania Pieriny Manfredi przed sądem kościelnym:
"Postanowiłam napisać skargę po rozmowie telefonicznej z Gabrielem Nanni, który powiedział mi, że J.E.Molinari zbierał świadectwa, aby mieć jasność, co do Ojca Andrei. Napisałam ją jeszcze tego samego wieczoru, zaraz po rozmowie, 24 listopada 1996. Wydaje mi się, że później wysłałam ją pocztą do Aleksji Zimei, ale nie jestem pewna".
Dwa dni później, 26 listopada, Nanni składa swoją pierwszą skargę przeciwko Ojcu Andrei do rąk J.E. Molinariego, który żąda jednak innej skargi, bardziej znaczącej, i nakłania go, by postarał się uzyskać nowe świadectwa: w ten sposób zrodziła się druga skarga, przekazana przez Biskupa do Rzymu wraz z jego listem przewodnim:
Protokół z przesłuchania Gabriela Nanniego przed Sądem kościelnym:
Przewodniczący: druga skarga księdza (Nanniego) dotarła do KDW 7 marca 1997 roku, czyli nosi wcześniejszą datę. J.E. Molinari napisał przy tej okazji: "Ten tekst napisał Nanni, bo go o to poprosiłem".
W następnych dniach Gabriele Nanni dał do podpisania skargi przeciwko Ojcu Andrei D'Ascanio Annie Ricie Bellisari i pewnej pani z Albanii, od niedawna przebywającej we Włoszech. Kongregacja Doktryny Wiary dysponuje wystarczającymi materiałami, aby wszcząć pierwszy proces.
Diakon i kapłan
Gabriele Nanni, po trzech miesiącach spędzonych w domu państwa Zimei i po dostarczeniu biskupowi innych skarg, o które prosił, zostaje wysłany do Proboszcza parafii Sassa (Akwila). Dwa miesiące później otrzymuje święcenia i zostaje diakonem, po czym zostaje oficjalnie włączony do diecezji. Po pięciu miesiącach, 30 sierpnia 1997, otrzymuje święcenia kapłańskie:
"Diakon"
W jakim duchu przygotowuje się, aby przyjąć święcenia poprzedzające kapłaństwo i zostać Diakonem?
Z oświadczenia, które złożył J.E. Ks. Bp Molinari przed Sądem kościelnym:
"Wtedy ( 30 marca 1997) powiedziałem do Księdza Gabriela: "co na to powiesz, święcenia jutro, czy zaczekamy", a on mi powiedział: "jeśli zaczekamy, może nie nadarzy się więcej taka okazja". Udzieliłem mu święceń. Potem Biskup Peressin powiedział mi: "Zdradziłeś mnie, napiszę do Rzymu, postaram się o unieważnienie tych święceń.
Będąc świadomym tego, że oszukuje Arcybiskupa tytularnego, 31 marca 1997, przyjmuje święcenia diakonatu, uprzedzając o tym zaledwie parę godzin przed faktem, chwytając w locie dobrą "okazję", która może "więcej się nie nadarzy". J.E. Mario Peressin w następujących słowach komentuje owe święcenia w liście wystosowanym do Kardynała Ratzingera 24 czerwca 1997 roku:
"Mam wiele mieszanych uczuć, co do intencji i prawdziwego powołania Diakona Gabriela Nanni... być może właśnie Nanni jest kluczem do zrozumienia wszystkich niedawno powstałych trudności związanych z osobą Ojca Andrei i z Białą Armią. Jak się wydaje, to właśnie on, Nanni, utkał osnowę całej tej sprawy".
"Kapłan"
W jakim duchu przygotowuje się do przyjęcia święceń Kapłańskich? On sam mówi o tym 2 marca 1999 roku, w oświadczeniu złożonym przed Sądem Kościelnym:
"Nie chciałem, aby udzielono mi święceń, powiedziałem o tym J.E. Molinariemu, a on kilka razy mnie prosił, żebym pozwolił. Uczyniłem to z posłuszeństwa wobec J.E. Molinariego i z pobożności".
Pojawiają się wątpliwości, czy święcenia Gabriela Nanniego są ważne. Wątpliwości te uzasadnione są Kodeksem Prawa Kanonicznego:
Kanon 1026: "Wyświęcić można tylko tego, kto cieszy się należytą wolnością. Nie wolno zmuszać do przyjęcia święceń w jakikolwiek sposób i dla jakiejkolwiek przyczyny".
Gabriele Nanni oświadcza, że "nie chciał"; zaś posłuszeństwo, do którego ucieka się Biskup jest rodzajem moralnego "przymusu". Co to znaczy, "z pobożności"? Z pobożności do kogo?
Kanon 1029 : "Do święceń należy dopuszczać jedynie tych, którzy (...) kierują się prawidłową intencją".
"Intencja", z którą Gabriele Nanni przybył do diecezji Akwila, została zadeklarowana wobec Przełożonych Stowarzyszenia Pro Deo:
".powiedział, że czuje się zobowiązany w sumieniu udać się do Akwili, aby oskarżyć Ojca Andreę D'Ascanio, bo jest opętany i niebezpieczny dla Kościoła" (z listu J.E. Pawła Hnilicy do Ojca Andrei D'Ascanio).
Jednakże, w ostatnim liście pisanym ze Słowacji, noszącym datę 13 maja 1994, zwracał się do Ojca Andrei D'Ascanio w następujących słowach:
"Nieskończenie dziękuję... nie mam nic, czym mógłbym Ci odpłacić, oprócz wdzięczności i codziennej modlitwy w Twojej intencji. Z serdecznym pozdrowieniem
Gabriele"
Na podstawie jakich elementów, skoro nie miał z nim kontaktu, oświadcza, że Ojciec Andrea jest "opętany i niebezpieczny dla Kościoła"?
Ksiądz Gabriele Nanni, wstąpił na drogę kapłaństwa nie kierując się "prawidłową intencją": byle tylko chronić siebie, nie waha się zadać moralną śmierć kapłanowi i wystąpić przeciwko Apostolatowi Maryjnemu, zatwierdzonemu przez dziesiątki Kardynałów i Biskupów i przez Ojca Świętego Jana Pawła II, który udzielił małym członkom Białej Armii, w liczbie 10.000, największej audiencji w dziejach Kościoła z udziałem samych dzieci.
"Kanonik" katedralny
Trzy i pół roku później, 5 lutego 2001, J.E. Giuseppe Molinari, mianuje go kanonikiem katedralnym. Jest to godność honorowa, nadawana tylko kapłanom odznaczającym się nauką i prawością życia, którzy chwalebnie wypełniają posługę" (kanon 509 Kodeksu Prawa Kanonicznego).
"Egzorcysta"
Jest wiele stron internetowych, na których mówi się o Księdzu Gabrielu Nannim jako egzorcyście, a raczej - wykładowcy zajmującym się formacją egzorcystów.
Kim jest egzorcysta?
Egzorcysta, to w Kościele Katolickim kapałan, który uwalnia osoby opętane spod władzy złego ducha.
Kim jest demon? Personifikacją nienawiści i kłamstwa, jako wróg Boga, który jest Miłością i Prawdą. Pan Jezus nazywa go "zabójcą od samego początku . ojcem kłamstwa" (J 8,44)
Najbardziej "opętany" przez złego ducha jest ten, kto ma serce pełne nienawiści, która prowadzi go do niegodziwych ataków przeciwko bliźniemu ("Każdy, kto nienawidzi swego brata jest zabójcą"- 1J 3,15). Czasami dochodzi do ataków fizycznych, ale w większości przypadków są to oszczerstwa, które stanowią owoc kłamstwa.
Przyjrzyjmy się owocom egzorcyzmów Księdza Gabriela Nanniego. Chodzi o cztery przypadki osób, które wystąpiły w charakterze świadków i zeznawały pod przysięgą. Pierwszy egzorcyzm został odprawiony nad Aleksją Zimei, dnia 2 listopada 1996 roku: po dziesięciu godzinach konfrontacji ("rozmawialiśmy godzinami, bo jakoś nie byłam przekonana" mówi Alessia Zimei) "egzorcysta" wygrywa swoją batalię: wypędza Miłość z serca Aleksji, wypełniając je bezlistosną nienawiścią i zamieniając Aleksję w najbardziej zawziętą oskarżycielkę Ojca Andrei. Tak samo będzie z innymi kobietami, które miały wystąpić w charakterze świadków. Cały proces został oparty na zeznaniach tych właśnie kobiet.
1. przypadek: Alessia Zimei:
To "uwolnienie" wywołuje zdumienie osób, które do niedawna spotykały się z nią podczas kilkumiesięcznej misji w Ekwadorze.
Z oświadczenia, które złożył Jego Eminencja Kardynał Bernardino Echeverria Ruiz, Emerytowany Arcybiskup Guayaquil:
Oświadczam, że 12 listopada 1996 odwiedziła mnie Alessia Zimei, przyszła ze swym bratem Francesco do Domu Generalnego Braci Mniejszych w Rzymie, przy Via Santa Maria Mediatrice, 25. Powiedziała, że chce oskarżyć Ojca Andreę D'Ascania i Białą Armię przed Świętą Kongregacją Nauki Wiary i że ma iść do Kardynała Sodano. Próbowałem ją odwieść od tego zamiaru, przypominając ogrom pracy na rzecz tego Ruchu Maryjnego oraz życzliwość, jaką zawsze okazywała Ojcu Andrei. Była nieugięta i wydawało mi się dziwne, że mogła zajść taka zmiana w ciągu zaledwie paru dni, a jeszcze dziwniejsze było to, że zwracała się do Kardynała Sekretarza Stanu, który nie miał nic wspólnego z Kongregacją Doktryny Wiary. Kilka dni później spotkałem Ojca Andreę i uprzedziłem go to tym, co się stało. Powiedziałem mu, żeby był silny, bo to tylko próba dla niego i dla jego dzieła, powstałego z woli Ojca Pio z Pietrelciny. Bernardino Card. Echeverria Ruiz, OFM"
Patricia Puccini de Raad zeznała pod przysięgą przed Arcybiskupem diecezji Guayaquil (Ekwador) na prośbę Przewodniczącego Składu Sędziowskiego Trybunału Kościelnego:
"Para ella Armada Blanca lo era todo, desde pequena hizo parte del movimiento (.) Yo era feliz de oírla hablar de Armada Blanca y sobre todo me emocionaba ver el profundo respeto y amor con que siempre hablaba del Padre Andrea y de su obra. Lo llamaba "Pa mio" porque me decía que para ella él era como otro padre" ("Biała Armia była dla niej wszystkim, należała do tego ruchu od dziecka (.) cieszyłam się, kiedy opowiadała o Białej Armii, a przede wszystkim wzruszałam się widząc jej głęboki szacunek i miłość, z jaką zawsze mówiła o Ojcu Andrei i jego dziele. Nazywała go "Mój Tatko", ponieważ, jak mówiła, był dla niej niczym drugi ojciec").
Oto ostatni list, który Alessia Zimei napisała z Ekwadoru do Ojca Andrei D'Asconio 2 października 1996:
"Drogi mój Tatku!
Informuję, że dzisiejsze spotkanie było cudowne. Odczytanie faksu od Ciebie było dla każdego ulgą. Wszyscy są bardzo zadowoleni (.) Dziś pobawiłam się kalkulatorem i obliczyłam ile dzieci miałam okazję spotkać sama, samiuteńka. Zgadnij, ile ich było? 28.682 (.). Ściskam Cię z całej siły, jak na lotnisku. Alessia"
2 przypadek: Mirka Pierina Manfredi
Efekt tego drugiego egzorcyzmu jest natychmiastowy, "otwiera oczy" po rozmowie telefonicznej z Gabrielem Nanni (24 listopada 1996), jak czytamy w jej skardze złożonej do Sądu Kościelnego:
"Do niedawna pisałam do O. Andrei listy z podziękowaniami (...) dziś oskarżam go o plagiat".
3 przypadek Anna Rita Bellisari.
Z jej zeznań, jako świadka złożonych przed Sądem Kościelnym:
"3 XI Gabriele Nanni, podczas rozmowy telefonicznej, która trwała dwie i pół godziny, zaczął otwierać mi oczy"
4 przypadek. Rosa Pelliccione. Z przesłuchania córki, Marii Gabrieli Pelliccione:
"Mój ojciec zawiózł ją (mamę) od razu do Gabriela, mnie też chciał tam zabrać; wiele razy mi powtarzał: "Lella, chodź do Księdza Gabriela, on będzie mógł ci pomóc, żebyś otworzyła oczy, żebyś zrozumiała". Kiedy powiedziałam "nie", powiedział, że moja matka już u niego była i że otworzyła oczy.".
Ten sam fenomen powtarza się kilkakrotnie, w takich samych okolicznościach, nabiera wratości wręcz naukowej.
Prawdziwa moc księdza Gabriela Nanniego, jako egzorcysty, polega na usuwaniu Miłości z serca osób, które "egzorcyzmuje" i na wypełnianiu tych serc nienawiścią; na usuwaniu z ich umysłów Prawdy i zaszczepianiu kłamstwa.
Sędziowie, którzy uniewinnili Ojca Andreę D'Ascanio, stwierdzili, że zeznania te były fałszywe i niegodne uwagi.
Prawdziwe oblicze Gabriela Nanniego
Z wyroku uniewinniającego :
"O charakterze, najbardziej osobistych i najgłębszych uczuciach Gabriela Nanniego świadczy dokument, który własnoręcznie napisał i wysłał do O. Andrei D'Ascania. Ksiądz Gabriele był jeszcze wtedy w "Białej Armii" (2 września 1992, akt procesowy nr 116. załącznik). (.) Ksiądz Gabriele Nanni mówi sam o sobie (wszelkie komentarze są zbędne)".
Pragnę, w głębi serca, afirmacji siebie samego: sprawując subtelną, fascynującą władzę nad innymi osobami i przez stwarzanie zależności; dochodząc do władzy instytucjonalnej, która pozwala modyfikować i kształtować według mego upodobania możliwie jak najbardziej rozległe kręgi rzeczywistości.
Pragnę być kochany, mieć miejsce w sercach innych ludzi, w miarę możliwości pierwsze miejsce. Jako że nigdy nie podobała mi się przemoc i plagiat, bo nie determinują szczerego ani prawdziwego podziwu, szukam sposobu, żeby to wszystko osiągnąć tak, aby kochano mnie takiego, jaki jestem. Oczywiście, trzeba być możliwie jak najbardziej doskonałym: narzucenie owej "rzeczywistości" powinno przekonywać innych w sposób oczywisty, samo przez się. Owa doskonałość bycia sama w sobie wyklucza, rzecz jasna, jakąkolwiek drogę, dojrzewanie, ponieważ bycie po prostu jest.
O ile niegdyś myślałem, że tym, co dominuje nad wszystkim jest jedyna działalność syntetyczna, czyli filozofia, później odkryłem, że duch, zwłaszcza zjednoczony z Jedynym i Prawdziwym jest znacznie potężniejszy. Podjąłem zatem pewną drogę, aby móc wejść i poznać tajemnice, aby móc zwiększyć swój własny potencjał i aby wykonywać tę działalność syntetyzowania rzeczywistości i panowania nad nią.
Bóg może być raczej rywalem, niż pomocą, toteż zostaje na boku. Moje utrapienie wynika z tego, że nie mogę otrzymać nadzwyczajnych mocy od Boga.
Na codzień, rzecz jasna, utrapieniem jest, kiedy wydaje mi się, że to, co robię nie odpowiada wyższej godności. Robię wszystko, bo mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni. (.)
To, czego szukam nie jest stanowiskiem kościelnym (jeśli kiedyś przyjdzie, to dobrze), chodzi mi o taki ładunek ducha, żebym mógł sprawować bezgraniczną władzę. Byłbym nieuczciwy, gdybym przemilczał także prawdziwe, choć rzadkie, pragnienie oczyszczenia. Ale i tak bierze górę pragnienie oczyszczenia, dokonanego samodzielnie, albo przez Boga, ze zwykłego pragnienia, żebym stał się taki, jaki chciałbym być, dla siebie samego.
Jak powiedziałem, nie interesuje mnie panowanie nad innymi przez kłamstwo albo kamuflaże. Gorąco pragnę być doskonały i dążę do perfekcji, aby być bogiem dla innych (Bóg jest tak wielki, że, mam nadzieję, zostawi mi trochę miejsca).
Obłęd? Jeśli przyjrzeć się rzeczywistości, odpowiedź jest twierdząca. Ale ja wiem, że - paradoksalnie - w duchu nie ma limitów, granic, przeszkód, że wszystko jest możliwe. Myślę, że to jest demoniczne. Mam świadomość tego, czym jest demon, i to jasno, bo myślimy tak samo, łudząc samych siebie, że działamy najlepiej, lepiej od Boga, albo i wbrew Niemu.
Nadszedł moment, żebym się zastanowił i zadeklarował, po której stronie chcę być. Wiem doskonale, że nie ma pośredniej drogi i że te pragnienia spalałby mnie w każdej sytuacji.
Gdybym nie wybrał Boga, nie zniósłbym bezwładności i przeciętności. Zresztą, to tak, jakby mieć broń bez rękojeści. Gdybym ją znalazł, albo gdyby została mi dana, ruszyłbym do ataku i, jestem tego pewien, że jeśli nie w służbie Bogu, to przeciwko Bogu, w niepohamowanym, nieznośnym dążeniu do mocy i władzy. (.)
Krótko mówiąc, moje powołanie nie jest "świętym powołaniem"; moim pragnieniem nie jest służyć Bogu, tylko sobie samemu
Gabriele >.
Z wyroku uniewinniającego:
<"To samooskarżenie > (które mogłoby przyczynić się do głębokiego nawrócenia) jest ważne i nie wydaje się, żeby straciło swą aktualność, biorąc pod uwagę sposób działania Księdza Gabriela Nanniego w tej sprawie".
Profil osobowości Gabriela Nanniego sporządzony przez psychologa
Z listu, który napisał do O. Andrei D'Ascanio dr Andrea Alfonsi, psycholog, załączonego do akt procesu kościelnego:
"Drogi Ojcze Andrzeju.
Czuję się w obowiązku wyrazić swoją opinię, jak sądzę dość obiektywną, dotyczącą osoby Gabriela Nanniego, Aleksji Zimei, Annyrity Bellisari.
Jak Ojciec wie, są to osoby, które miałem możność poznać dogłębnie - szczególnie Gabriel. Miałem z nimi styczność, często u nich bywałem (w przypadku Gabriela, mieszkałem z nim w tym samym domu), dzieliłem z nimi wszystkie trudności (ale i radosne chwile!), które przynosiło nam z dnia na dzień życie w Akwili.
Sens tego mojego listu jest bardzo prosty i pragnę ująć to jednym zdaniem, może nieco gorzkim, ale jak sądzę - dostatecznie jasnym i bez żadnej przesady: "wcale nie jest to dla mnie zaskoczeniem, że osoby takie jak Gabriele, Alessia i Annarita mogły, nie dbając o jakąkolwiek prawdę i zapominając o jakichkolwiek dobrych uczuciach, okazać wobec Ojca tak gwałtowną i niczym nieusprawiedliwioną nienawiść". Być może będzie to dla Ojca czymś nowym...
Przypomnę w związku z tym jedno z pierwszych zdań, które Gabriel powiedział do mnie na Twój temat: "Ojciec Andrea ma więcej darów niż Jezus Chrystus!". I jeszcze "Ojciec Andrea nie ma jakiejś osobowości, którą dałoby się zdefiniować, to niemożliwe określić go według kryteriów ludzkich".
Na przemian z takim ględzeniem - nawet w ciągu tego samego dnia - wyrzucał z siebie najgorsze i bardzo gwałtowne oskarżenia przeciwko ojcu. Pojawiały się one za każdym razem, gdy rozwiewał się jakiś jego (Gabriela) sen o potędze. Miraże Gabriela przybierały pozory realności w jego przylgnięciu do osoby takiej jak Ojciec, której - zdaniem Gabriela - Bóg we własnej osobie powierzył losy świata.
Jego aspiracje związane z kapłaństwem nie do końca dało się pogodzić z postawą wobec życia, od którego oczekiwał wszelkiej gratyfikacji... Jego aspiracje nie zatrzymywały się na kapłaństwie! Na pewno pragnął godności Biskupiej, jak mówił: "Żeby mieć pełnię Sakramentu"; poprawię: "żeby mieć pełnię siebie".
Jego przynależność do Białej Armii było narcystycznym przylgnięciem (proszę mi wybaczyć techniczną terminologię psychologii) do tego Ojca Andrei, traktowanego jak trampolina, od której miał się odbić. On chciał mieć przyjaciół wśród Biskupów i ludzi wpływowych, chciał darów z Wysoka, władzy i zaszczytów.
Biedny Gabriele o nieziszczonych marzeniach, biedny, wieczny nastolatek, zakochany w sobie, do tego stopnia, że oszukuje sam siebie, co do motywów własnego działania. Tak właśnie postępuje teraz, przyoblekając w pozory gorliwości o prawdę swą okrutną zemstę wobec tego, kto nie sprostał jego niezaspokojonym pragnieniom, nie był sprawcą ani współpracownikiem dającym milczące przyzwolenie.
Odwiedziłem go w domu formacyjnym w Civitella, gdzie schronił się, uciekając z Akwili: mówił, że czuje się tam znakomicie, podczas gdy "pękał" i coraz bardziej wił się w plątaninie swych namiętności. Teraz znalazł się w pożałowania godnej sytuacji kogoś, kto buduje swoje życie na kłamstwie, kłamstwie, które nie oszczędza nawet jego samego.
To jest cały Gabriele: wybuchowa mieszanka niedojrzałości, niezrównoważenia, wielkich ambicji, skrywanych i podsycanych pretensji i nienawiści, rozpasanych namiętności."
Profil nakreślony przez koleżankę ze studiów:
"Jeśli chodzi o Gabriela Nanniego, zauważyłam taką rzecz: przechodzi od momentów szczerego poszukiwania Boga i spraw Bożych, do momentów nieuporządkowanego poszukiwania siebie i własnej samorealizacji.
Przy wielu okazjach, kiedy chodziło o pokonanie własnego ja, usiłował zniszczyć tych, którzy mu się sprzeciwiali, zamiast zdobyć się na akt pokory.
Wzbudza sporą fascynację wśród kobiet, lecz przede wszystkim lubi patrzeć, że ktoś owej fascynacji ulega.
Przechodzi od momentów uznania wobec jakiejś osoby, do tego stopnia, że często szuka kontaktów, do momentów odrzucenia jej obecności, jej upokorzenia i moralnego zdeptania, a gdyby to było możliwe, także zdeptania fizycznego. Doświadczyłam tego na własnej skórze." (Świadectwo Paoli Cirillo - Moden
"Egzorcysta" dalej prowadzi kampanię oszczerstw
Zaiste, prawdą jest to, co powiedział J.E. Arcybiskup Mario Peressin do mons. Piero Vergari:
Po 13 latach, Ksiądz Gabriele Nanni nadal prowadzi kampanię oszczerstw, po całym świecie, dokądkolwiek go zaprowadzi jego "kariera" egzorcysty. Coraz większe kłamstwa, coraz bardziej niegodziwe oszczerstwa. Nienawiść jest trudna do wytępienia i umacnia się wraz z upływem czasu.
Tylko że nienawiść jest nie do pogodzenia z Kapłaństwem .
Międzynarodowy Komitet w obronie Ojca Andrei D'Ascania radzi Księdzu Gabrielowi Nanniemu, aby poważnie się zastanowił nad swoimi święceniami kapłańskimi, których "nie chciał" i których nie przyjął z "prawidłową intencją".
Międzynarodowy Komitet w obronie Ojca Andrei D'Ascania postanowił ukazać światu drugie oblicze sprawiedliwości kościeljnej.